Konkurs literacki „Legendy Błękitnej Krainy”
Tegoroczna edycja konkursu literackiego „Legendy Błękitnej Krainy” przyciągnęła uwagę uczniów klasy 7. W konkursie wzięły udział: Hanna Gierszewska, Ida Gągolewska, Aleksandra Wenta. Nasze uczennice zostały dostrzeżone przez jury konkursu organizowanego przez Lokalną Organizację Turystyczną Ziemia Lęborska – Łeba. Nagrodę Specjalną Burmistrza Miasta Lęborka w kategorii „Legenda o Lęborku” otrzymała Ida Gągolewska. Wyróżnienia otrzymały także Hanna Gierszewska i Aleksandra Wenta. Uroczyste wręczenie nagród odbyło się 24 maja 2024 roku w Wieży Ciśnień w Lęborku. Wszystkim laureatkom składamy gratulacje. Linki do wydarzenia:
„Legenda o Maszewie Lęborskim” Hanny Gierszewskiej została przedstawiona w formacie .jpg z pięknym rysunkiem autorki.
Poniżej przedstawiamy pokonkursowe prace:
Ida Gągolewska
O lęborskich żabkach słów kilka
Teraz bowiem,
historię wam opowiem
o przeszłym Lęborku,
ciemnego wieczorku.
Rok po roku,
żaby nam dotrzymywały kroku,
ulicą przejść było z trudem,
aby na płaza nie nadepnąć cudem.
A byle pozbyć się kłopotu,
dokonano w mieście przewrotu.
Fosę zbudowano,
mury podwyższono,
rzeźbione bociany postawiono –
Jednakże mieściny nie obroniono.
Raptem w osadzie młodzieniec się zjawił,
który komplikacji czoła stawił,
z burmistrzem kontrakt ustalił
I problemu miasto pozbawił.
Zamiast należnej – ręki córki burmistrza –
spotkało go wygnanie, klęska publiczna.
Jednakże niewiasta inną drogę od ojca swego wybrała
i z ukochanym z miasta się wyrwała.
Sposób zniknięcia żab to tajemnica lokalna
ku pamięci została po nich tylko fontanna.
Aleksandra Wenta
Początki Sierakowic
Moja miejscowość ma swoją historię, a raczej legendę, z której pochodzi nazwa wsi XII wieczna legenda głosi, że wszystko działo się w latach 1180 – 1190 podczas napadu Duńczyków na Pomorze za czasów księcia pomorskiego Mestwina I. Książę w czasach strachu chował się na naszych borach. Na jego rozkaz zbudowano wiele strażnic, czyli bardzo wysokich, drewnianych wież, z których można było obserwować wrogów. Jedną z wież zbudowano na terenie dzisiejszych Sierakowic. W ówczesnych czasach to wzniesienie nazywało się Skowronczorga, a leżało w połowie drogi między ówczesnymi stolicami Kaszub (siedzibami książąt słupskich i gdańskich). Podczas jednego z duńskich napadów, do wspomnianej strażnicy przybył sam książę Mestwin I, który, gdy znalazł się na szczycie wieży, krzyknął z radością ,,Stąd można szeroko widzieć!”, i tak powstała nazwa Sierakowice. Nawiązując do wspomnianej legendy, we współczesnych czasach na peryferiach Sierakowic, żył znany wszystkim znachor – Pan Ryszard. Pomagał on ludziom w wielu problemach związanych z życiem codziennym.. Jedni chodzili się do niego leczyć, inni przychodzili po pomoc lub z czystej ciekawości aby poznać przyszłość. Pan Ryszard potrafił zobaczyć więcej, niż szary człowiek.
Znachor mieszkał w małym domku. Gdy ludzie przychodzili do domu Pana Ryszarda, zawsze zwracali uwagę na psa o dziwnych oczach. Jasnowidz, zanim mówił o tym, co się stanie w niedalekiej przyszłości zawsze spoglądał głęboko w oczy swojego czworonożnego przyjaciela. Pies także wpatrywał się w oczy swego pana. Wyglądało to tak, jakby komunikowali się ze sobą telepatycznie…
Pewnego popołudnia, Pan Ryszard razem ze swoim psem wyruszyli na spacer do lasu, aby zrelaksować się po całym dniu ciężkiej pracy. Po przebyciu znacznej odległości, znachor dojrzał przed sobą strażnicę na którą piesek Pana Rysia zaraz się wdrapał. Gdy czworonóg wdrapał się na samą górę, zaczął bardzo niepokojąco wyć. Całe niebo pociemniało i zebrało się na burzę. Pan Rysiek próbował przywołać do siebie psa, ale ten nadal głośno wył. Burza rozszalała się na dobre, pioruny błyskały, jeden po drugim. Niestety, jeden z piorunów uderzył psa, który spadł z wieży, wprost pod nogi właściciela.
– Nie, tylko nie Ty, przyjacielu! – krzyknął znachor. Zaraz zaniosę cię do domu i opatrzę ci rany, tu nic nie widzę.- dopowiedział Pan Ryszard.
– Szeroko widzieć tu można – odrzekł ludzkim głosem pies.
Właściciel psa był w szoku, więc w ogóle nie zwrócił uwagi na to, co się dzieje dookoła niego. Zaniósł swojego psa do domu i tam opatrzył mu rany.
Gdy ranny czworonóg doszedł do siebie, właściciel ponownie postanowił wybrać się pod wieżę. Pan Ryszard nazwał ją Szeroko widzę. I tak właśnie powstała nazwa Sierakowice.